top of page
działalność
fundacja.png

POLSKA JEST KOBIETĄ

WYWIAD Z ZOFIĄ ŁAWRYNOWICZ


Zofia Ławrynowicz to Fundator i Przewodnicząca Rady Fundacji, artystka i pedagog. Działaczka społeczna i Poseł na Sejm. Spotykałam się z nią w Warszawie, aby porozmawiać o Polsce, kobietach i przede wszystkim - Fundacji Projekt Kobiety.


Skąd pomysł na taką fundację?

Inicjatorem pomysłu na fundację był od początku Maksymilian. Było w nim tyle zapału i pasji, a forma jaką proponował tak mi bliska, że postanowiłam nie tylko kibicować mojemu synowi, ale także zaangażować się w powołanie i tworzenie Fundacji. Stąd też, to właśnie mnie przypadła rola Fundatora i Przewodniczącej Rady Fundacji.

Dlaczego taki a nie inny obszar działalności?

Ponieważ kobieta i kultura to nie tylko wspólny mianownik rodzaju żeńskiego, ale też pięknie harmonizujące ze sobą istnienia; kobieta w kulturze, kultura w kobiecie.

Kiedy narodził się pomysł o stworzeniu Fundacji?

Wszystkie wystawy, począwszy od pierwszej, były realizowane w ramach globalnego konceptu Maksymiliana, który nazwał się właśnie Projekt Kobiety. Narodził się pomysł nadania cyklowi szerszej formy – większej przestrzeni dla dotychczasowych działań oraz powiększenia działalności o nowych artystów, nowe formy… a więc powołania Fundacji o tej samej nazwie.

Co przez działania Fundacji chce Pani powiedzieć kobietom?

Hariett Beecher Stowe powiedziała kiedyś, że „Kobiety są prawdziwymi architektami społeczeństwa”. Mnie ten, słynny już przecież, cytat bardzo głęboko zapadł w pamięci. W miarę upływu lat, zdobywania doświadczenia na wielu płaszczyznach życia, ja w te słowa całkowicie się i wpisuję, i podpisuję pod nimi.


Jakie cele stawia sobie Fundacja – krótko i długo terminowe?

Naszym celem nadrzędnym – jak mówi nasz manifest – jest opowiadanie o kobietach i dla kobiet poprzez język, który trafia do każdego bez względu na narodowość, wiek czy płeć – poprzez sztukę i kulturę. Dlatego nasze plany to organizacja szeregu eventów obejmujących wystawy, wernisaże, wydarzenia artystyczne, inspirujące spotkania oraz artystyczne projekty społeczne.

Pani marzenie dotyczące Fundacji?

Fundacja jest jeszcze bardzo młoda, bo działa dopiero od czterech lat, więc moje marzenie może być na ten moment jedno - aby rozwinęła szeroko skrzydła a cele zostały osiągnięte.

Jak oceniłaby Pani obecną sytuację kobiet w Polsce - czego potrzebują, jakie zmiany je czekają?

Podstawowym aktem prawnym określającym sytuację prawną kobiet w Polsce, bo od tego należałoby zacząć, jest konstytucja. Artykuł 33 przyznaje wszystkim obywatelom RP, bez względu na płeć, równe prawa. Artykuł rozwija ogólną zasadę równouprawnienia i stanowi, że kobieta w Polsce ma równe z mężczyzną prawa we wszystkich dziedzinach życia państwowego, politycznego, gospodarczego, społecznego i kulturalnego. Zapewnia kobiecie równe z mężczyzną prawo do zatrudnienia, kształcenia i awansów, do równej płacy za równą pracę, prawo do wypoczynku, do ubezpieczenia społecznego, do godności, odznaczeń i do zajmowania stanowisk. Tyle i aż tyle.

Dominuje przekonanie, że prawo w Polsce jest dobre i nie dyskryminuje kobiet, a czyni to dopiero praktyka, często rozbieżna z literą prawa. Ale czy rzeczywiście można uznać za dobre takie prawo, które nie funkcjonuje w praktyce? Prawo, w którym, jak mówiła prof. Łętowska, standardem jest męska perspektywa. Perspektywa pozornie neutralna i nie zawierająca dyspozycji dyskryminujących kobiety wprost. Perspektywa, którą trudno przecież uznać za wystarczającą gwarancję równouprawnienia, szczególnie wobec braku przepisów wykonawczych umożliwiających dochodzenie roszczeń przez osoby, które są przedmiotem dyskryminacyjnych praktyk.


Prawo obecnie obowiązujące w Polsce, pomimo wielu zmian, często nie przystaje do nowej rzeczywistości społeczno-gospodarczej. Konieczna jest więc zmiana w podejściu do kwestii równouprawnienia i przewartościowanie tradycyjnych ról społecznych kobiet i mężczyzn. Prawo może i powinno pełnić funkcję kulturotwórczą i wpływać na zmiany postaw i ról społecznych. Tymczasem obecnie obowiązujące prawo utrwala jednak tradycyjne podziały ról pomiędzy kobietami i mężczyznami.


Czy kobiety początku millenium są tymi samymi kobietami co teraz 20-30-latki?

Na przestrzeni czasów, a proces ten jest ciągłym ruchu, zmienia się rola kobiet. Kiedyś sprowadzała się ona przede wszystkim do pełnienia funkcji matek i gospodyń domowych. W miarę upływu lat kobiety podążały za swoim powołaniem, realizowały się w pracy, uczestniczyły w życiu społecznym i politycznym. Często okupowane to było niezrozumieniem czy też wręcz niechęcią ze strony otoczenia, nawet tego najbliższego. Myślę, że w obecnych czasach bycie kobietą może być dla wielu z nich niezwykle trudne. Bo oprócz zajmowania się „domem” stawia się przed nimi wiele oczekiwań i wymagań. Często też odczuwają, że wywiera się na nie presję bycia doskonałymi. Dlatego nasza Fundacja mówi o tym, aby być kobietą 100 procentową – ze wszystkimi blaskami i cieniami. Być sobą. Bo to wystarczy, aby osiągnąć wszystko o czym się marzy.

Jak kariera polityczna ma się do działań w ramach Fundacji? Czy te dwa obszary wynikają z siebie czy są zupełnie niezależne?

Karierę polityczną określiłabym kolejnym doświadczeniem w swoim życiu, które też m.in. pokazało mi jak w polityce funkcjonują kobiety, a co się z tym wiąże, ile w tym temacie jest jeszcze do zrobienia. Jednakże polityka i Fundacja to obszary zupełnie niezależne od siebie. Świat polityki jest bezwzględny, świat sztuki zaś – płynny, wielowymiarowy, wrażliwy i po prostu – piękny.

Czy spotkała się Pani w życiu prywatnym lub zawodowym ze stereotypami dotyczącymi kobiet/tabu/szklanym sufitem?

Niestety, tak i to zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym. Moją pasją od dziecka, którą zresztą później przekułam w zawód, było śpiewanie. Wiązały się z tym próby, koncerty i oczywiście wyjazdy na przeglądy i festiwale. Wszystko było dobrze, dopóki nie wyszłam za mąż i nie założyłam rodziny. Kiedy pojawił kolejny wyjazd na festiwal, po raz pierwszy chyba w dość silny sposób dosięgnął mnie ze strony mojej mamy stereotyp, że „moim obowiązkiem jest siedzieć w domu i zajmować się dziećmi i skończyć już ze śpiewaniem”. W domu przetoczyła się dość spora „burza z piorunami”, ale nie odpuściłam i nie zrezygnowałam ze swojej pasji i marzeń. Także moi bliscy zrozumieli, jak ważną częścią mojego życia jest moja pasja i nie było już z tym żadnego problemu.


Dzięki własnej sile, nieugiętości i wsparciu bliskich miałam szczęście pracować z takimi sławami jak Piotr Skrzynecki czy Aleksander Bardini. Zaśpiewałam w Piwnicy Pod Baranami, poznałam moją boginię i wzór: Ewę Demarczyk, a także Jacka Kaczmarskiego, Zbyszka Łapińskiego i wielu innych cudownych ludzi sztuki przez duże „S”. Miałam piękne życie artystyczne. Strach pomyśleć, że te wszystkie fantastyczne doświadczenia mogłyby mnie ominąć, gdybym się poddała!

Jeśli chodzi o sferę zawodową, a stricte polityczną to poprzez własne doświadczenia uważam, że w dalszym ciągu panuje przekonanie, że polityka to sfera zarezerwowana przede wszystkim dla panów. Wiele się w tej kwestii zmienia, ale wciąż za mało. Osobiście doświadczyłam szklanego sufitu przy okazji ostatnich wyborów parlamentarnych, kiedy musiałam „ustąpić” miejsca na liście wyborczej panom – kolegom, o czym zdecydowali również panowie. Wyglądało to tak, że z silnej i zasłużonej pozycji trzeciej, którą otrzymałam po latach pracy samorządowej i parlamentarnej, przesunięto mnie na pozycję ósmą, czyli o pięć przysłowiowych oczek w dół.

Moje miejsce, które jak już wspomniałam otrzymał jeden z moich ówczesnych kolegów, co wiązało się także ze złamaniem zasad zachowania parytetów na liście. W efekcie, w ramach protestu, zrezygnowałam ze startowania w wyborach. Nie ma bowiem mojej zgody na przedmiotowe traktowanie kobiet zarówno w polityce, jak i pozostałych sferach życia. Polska wszak jest kobietą.

autor: Joanna Kulig

bottom of page